Jest sobota 23 listopada 2019 rok.
Zebrałam zacną ekipę. Nie myślcie, że dużą, bo zaledwie liczącą
sobie dwie serdeczne koleżanki. Co i tak jest miłe zawsze lepiej iść z kimś, i
prosto po obejrzanej sztuce wymienić się wrażeniami. Na „Pomoc domową” planowałyśmy
iść od miesiąca. Co w naszym przypadk, a może bardziej w moim jest bądź co
bądź, niespotykane, gdyż moje wszelkie wyjścia teatralne zradzają się raczej spontanicznie.
I co tu kryć często gęsto nie mają one charakteru precyzyjnego planu. Tu jednak
było odwrotnie. Zrealizować udało się prawie wszystko, może jedynie z wyjątkiem
dobrych miejsc siedzących… Ale to już pozostawię bez komentarza.
Choć może napiszę drobne sprostowanie.
Gdyż przez miejsce w którym siedziałam, a to był sam koniec sali, (no nic sama
sobie to tak zorganizowałam, nie powinnam więc narzekać) recenzja będzie
niekompletna, wybrakowana o kilka elementów. Jakimi są choćby scenografia, czy
też kostiumy. Trzeba wiedzieć Wam, że tym razem spektakl odbierałam tylko i wyłącznie
jednym zmysłem - słuchem, który w niektórych momentach również zawodził. Tak na
początku spektaklu słowa potwornie mi się zlewały. Nigdy tak nie miałam, nigdy.
Na szczęście, to tylko z samego
początku. Im dale w fabule tym ja bardziej zangarzowana w to co dzieje się tam
na scenie. Dużo się dzieje, wiele by pisać można o tym, lecz po co skoro każdy
może w przyszłości zobaczyć to na własne oczy.
W kolejnych już frazach tekstu. Postaram się omówić
problematykę farsy. Wydawać by się mogło, że akcja zawarta w utworze jest dość
prosta. Mamy bowiem piątkę bohaterów : jedną parę małżonków ją (Katarzyna
Gniewkowska) i jego (w tej roli
Krzysztof Dracz) ich pomoc domową Krystynę Jandę. A także każde z małżonków ma
kogoś na tak zwanym boku tu w roli kochanka Mirosław Kropkiewicz, zaś w roli
kochanki możemy zobaczyć na przemian Małgorzata Kocik/Barbara Wypych. Akcja
wiąże się w sposób następujący domownicy tj małżeństwo oraz pomoc domowa,
opuszczają mieszkanie. Dzieje się to tylko pozornie, gdyż każde z bohaterów
wraca do mieszkania co więcej przyprowadza sobie kogoś dodatkowo, W tym wszystkim
krąży pomoc domowa. Warto dodać, że małżonkowie nie wpadają na siebie. Co
więcej nie wiedzą, że oboje są w domu. Zatem czy ich romanse wyjdą na jaw, a
może fabuła potoczy się zupełnie, ale to zupełnie inaczej? Nie będę zdradzać,
nic a nic.
Przejdę teraz do krótkiego omówienia gry aktorskiej. Tak
naprawdę zachwyciły mnie dwie panie i to im poświęcę swoją uwagę. Jedną z nich
jest oczywiście Pani Krystyna Janda, która wynagrodziła mi to że siedziałam na
samym końcu na dostawce. Głos Pani Jandy która w danym momencie gra nieco
kobietę na rauszu, jest wart wszystkiego!! Druga zaś pani to Katarzyna Gniewkowska,
której umiejętności mogłam niegdyś podziewać na małym ekranie w wojennym
serialu TVP2’ Czas Honoru” . W sobotę Gniewkowską zobaczyłam pierwszy raz na
scenie teatralnej. Proszę wybaczyć mi moje zaniedbanie. Na swoje
usprawiedliwienie mogę jedynie powiedzieć, iż w środowisku teatralnym jestem od
kilku lat. Dodatkowo mam ten mankament, że lubię chodzić po kilka razy na jeden
tytuł. To też zwyczajnie czasu mi zbrakło.
Idźcie w ślad za mną do Och teatru na spektakl „Pomoc Domowa”
a obiecuje Wam, że nie jeden raz uśmiechniecie się cicho pod noskiem, a może i
nawet zaśmiejecie się w głos.
Reżyseria: Krystyna Janda
Tłumaczenie: Bartosz Wierzbięta
Scenografia: Maciej Maria Putowski
Kostiumy: Tomasz Ossoliński
Światło: Katarzyna Łuszczyk
Asystent scenografa i kostiumologa: Małgorzata Domańska
Producent wykonawczy i asystent reżysera: Jan Malawski
Obsada:
Katarzyna Gniewkowska, Krystyna Janda, Małgorzata Kocik/Barbara Wypych, Krzysztof Dracz, Mirosław Kropielnicki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz