Krystyna Janda- Wywiad

Jubileusz piętnastolecia Teatru Polonia stał się doskonałą okazją do spotkania z Panią Krystyną Jandą. Aktorka, a także Prezes Fundacji Krys...

5 lis 2020

Krystyna Janda- Wywiad

Jubileusz piętnastolecia Teatru Polonia stał się doskonałą okazją do spotkania z Panią Krystyną Jandą. Aktorka, a także Prezes Fundacji Krystyny Jandy na Rzecz Kultury. Pani Krystyna zgodziła się opowiedzieć o święcie, jakim jest okrągła rocznica powstania Teatru Polonia. Zapraszam do lektury, rozmowy z Panią Krystyną Jandą.

Fot. Krzysztof Opaliński 

Ewelina Kowalczyk Salon Kultury: 15 lat Teatru Polonia, 30 lat grania Shirley Valentine. Piękne to jubileusze. Cieszą Panią, czy może w dzisiejszej szarej rzeczywistości schodzą na drugi plan, a może i na trzeci…?

Krystyna Janda: O nie, to ważne, to moje życie, to nasza praca, codzienny wysiłek, ale czas w którym przyszło nam świętować jest trudny, tylko tyle. Fundacja wymaga teraz specjalnej opieki i troski bo jej istnienie jest zagrożone, jak istnienie wielu przedsiębiorstw w Polsce, a teatr jako instytucja w tych ciężkich czasach to wielkie zadanie. Ale staramy się cieszyć tymi świętami teatralnymi, jubileuszami, których dużo w tym roku, nawet przy ograniczonej do 25% widowni.

Z czego wynikała decyzja o założeniu własnego teatru?

Oj, po pierwsze to nie własny teatr, w sensie prywatny, tylko fundacja. Fundacja na rzecz kultury. Stworzyliśmy tę fundację 15 lat temu z mężem i córką, bo była nowa Polska, nowe czasy, okres inicjatyw, spełniania marzeń, wyzwań. Nie mieściłam się w ramach przestarzałego w strukturach teatru państwowego, wiec wyszłam z tych ram. To była wielka odwaga i 15-letni wielki wysiłek.

Pamiętam, jak na kartach dziennika skrupulatnie zapisywała Pani to, co działo się wokół Fundacji, w okresie jej powstawania. Czy kobiecie łatwo było uruchomić tak ogromne przedsięwzięcie, jakim jest Teatr Polonia, a w późniejszym czasie i Och-Teatr?

Jak pewnie wynika z tych zapisków, bo dawno ich nie czytałam, był to czas koszmaru i nadziei. Było trudno przede wszystkim dlatego, że byłam pierwsza i nikt z urzędników nie wiedział „z czym się to je”, a po drugie, że ryzykowałam dorobek życia całej rodziny, wszystkie pieniądze rodzinne oraz autorytet mój i męża.

Z ciekawości, jest ktoś kto tworzy to miejsce z panią od początku?

Córka i mąż oraz przyjaciel rodziny, pan Jerzy Karwowski, reżyser teatralny i filmowy, który długo był w Radzie Fundacji. Dziś ma 96 lat i dalej jest dla nas autorytetem.

Czy jako aktorka, reżyserka czuje się Pani wolna artystycznie w swoim teatrze, czy jednak może są jakiekolwiek ograniczenia?

Prowadzenie teatru, który musi się utrzymać sam, na pewno nie daje pełnej wolności, artystycznej przede wszystkim. To sztuka kompromisów, ale staram się, aby moje marzenia repertuarowe i obsadowe jednak spełnić, robić teatr, który sama chciałabym oglądać, teatr ważny i dobry. Niestety w ramach ciężko zarobionych i oszczędzanych każdego dnia pieniędzy. A ja? Moja wolność? Teoretycznie to ja podejmuję wszystkie decyzje, ale jednocześnie jestem na usługi tej fundacji i tych teatrów jako reżyser i aktorka, często kłóci się to z moimi artystycznymi marzeniami, ale trudno.

Co teatr powinien dać widzowi?

Wszystko (śmiech)! Teatr ma uczyć i bawić, być przyjacielem i partnerem do dyskusji światopoglądowej i tej dotykającej literatury, stylistyki, gustu. Do teatru coraz częściej przychodzą ludzie w pojedynkę, to znaczy, że jest on też towarzyszem życia dla wielu i musi spełnić to zadanie. No i najważniejsze – nie nudzić!

Czy Pani widzowie przychodzą do teatru, aby złapać tak zwany oddech od dnia codziennego czy też szukają w teatrze czegoś głębszego?

Repertuar jest tak zróżnicowany, oferta jest tak szeroka, że każdy może wybrać to, czego szuka i co mu odpowiada. Oba teatry są „sprofilowane” odmiennie, widzowie to wiedzą i to kieruje ich wyborami.

W swoim dorobku ma pani  m.in. role, do których wraca pani po latach, tak jak np. do Białej Bluzki, Marii Callas, czy choćby wcześniej wspomnianej Shirley Valentine. Proszę powiedzieć, czy po latach biorąc na warsztat te teksty, widzi je pani inaczej? Szuka pani innych interpretacji?

Oczywiście, Callas czy Shirley są dziś zupełnie inne. A powroty spowodowane są najczęściej sytuacją teatru, wszystkie te powroty to był ratunek dla Fundacji w danej chwili. Wracać do czegoś, na co ludzie tłumnie kupują wciąż i wciąż bilety, to szczęście.

Czego dziś najbardziej potrzebuje teatr?

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Najprościej byłoby odpowiedzieć mądrości, ale to zbycie sprawy. Artyzmu, może tak.

W jaki sposób ukształtowała pani swój gust teatralny? Czy posiada pani swoich ulubionych twórców dramatopisarzy?

Jestem w zawodzie od ponad 45 lat, ukształtowało mnie wiele rzeczy, znam literaturę teatralną, czytam też wciąż na bieżąco nowe rzeczy, moje wybory dla naszych teatrów zależą od sytuacji i czasu, tematów krążących dookoła, i jeśli nawet dziś wolałabym wystawić Czechowa czy Eduardo de Filippo, bo w tym repertuarze gustuję, czy amerykanów realistów z lat 50., wybieram to co jest „w powietrzu”. Proszę spojrzeć na różnorodność naszego repertuaru i tematy poruszane – samotność, odrzucenie, wykluczenie, Danuta W., Zapiski z wygnania (rzecz o Przemyku), Stowarzyszenie umarłych poetów, Boże mój itp., itd…

Proszę wybaczyć spotykamy się tu z okazji urodzin Teatru Polonia, ale ja nie potrafię myśleć o Teatrze Polonia z pominięciem OCH teatru. Dla mnie te dwa człony, to całość, jeden twór, który stworzyła Krystyna Janda. Polonia jest dojrzalsza, zaś OCH jest trochę takim nastolatkiem, nieco rozbrykanym, figlarnym. Jak pani widzi funkcjonowanie tych teatrów ich specyfikę?

Polonia od początku zajmowała się sprawami społecznymi, kobietami, problemami z wiarą, wolnością, repertuar jest tam trudniejszy, także realizacje bardziej skomplikowane. Och-Teatr, mimo że zaczął swoje życie od Gorkiego i Wassy Żeleznowej, gra Callas i Białą bluzkę, jest teatrem rozrywkowym, komediowym.

Może na sam koniec powiedzmy o planach repertuarowych i najnowszych planowanych premierach.

O, teraz to nic nie wiadomo, czekamy na ogłoszenie nowych restrykcji związanych z pandemią. Ale jeśli Bóg da i partia pozwoli – jak mówiono w socjalizmie – przed nami jeszcze w tym roku Aleja zasłużonych Jarosława Mikołajewskiego i Cwaniary Sylwii Chutnik.  

 

Dziękuję za wywiad. Pozdrawiam Panią. Życzę wszystkiego, co najlepsze Ewelina Kowalczyk Salon Kultury

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz