Krystyna Janda- Wywiad

Jubileusz piętnastolecia Teatru Polonia stał się doskonałą okazją do spotkania z Panią Krystyną Jandą. Aktorka, a także Prezes Fundacji Krys...

2 sie 2019

Refleksja o dwóch spektaklach plenerowych widzianych na Placu Konstytucji



                              
Tłumy, na Placu Konstytucji tłumy. Kto by się tego spodziewał, że spektakle plenerowe organizowane przez Fundacje Krystyny  Jandy przyciągną tylu ludzi. Niebywały sukces spektakli plenerowych, który trwa od dobrych kilku lat. Sama dobrze nie wiem kiedy i w jakim czasie ta inicjatywa się zrodziła. Jestem jednak przekonana, że pomysł wyjścia bądź co bądź na ulecę ze sztuką wyższą okazał się strzałem w dziesiątkę! Stwierdzam to z pełną świadomością. Przyznam szczerze, że chyba tylko trzykrotnie udało mi się uczestniczyć w tych letnich spektaklach pod chmurką. I to w dość długich odstępach czasowych.
Pierwszy raz, to chyba w 2015 roku w lipcu, tak przynajmniej przypomina mi mój facebook. Chyba można wierzyć w wiarygodność wpisów na tym portalu. Pamiętam, że tamtego razu na Plac Konstytucji wybrałam się z dwójką znajomych, moją stałą wierną od kilku lat teatralną towarzyszką, którą poznałam będąc jeszcze na studiach, oraz na tamten czas jej chłopakiem, (nie są już razem). Siedzieliśmy oczywiście na ziemi, pamiętam, że parę chwil wcześniej kupiłam na tak zwanej patelni oscypki, które to podczas trwania spektaklu „ Związek Otwarty” zajadałam. Tak, tyle pamiętam z tej teatralnej wyprawy.
For Materiały prasowe teatru Polonia www.teatrpolonia.pl 
Drugie moje zetknięcie ze spektaklami pod chmurką było równo tydzień temu, również był to znowu „Związek Otwarty” grany tradycyjnie w lipcu na Placu Konstytucji. Z tej teatralnej podróży pamiętam już ciut więcej. I chyba zaraz opowiem wam słów parę, o tym spektaklu, granym przez jakże zdolną parę młodych aktorów. Na scenie plenerowej Teatru Polonia i Och Teatru występują: Weronika Nockowska i Otar Saralidze, ów aktor dobrze znany bywalcom mojego bloga, bowiem ostatnimi czasy czy to przypadkiem, czy też nie często trafiam na spektakle z udziałem Saralidze. Przyznać trzeba, że światek teatralny jest maleńki nie ma w nim za dużo nowych twarzy. To też nic dziwnego jeśli aktor wykazuje zdolności i na scenie jest nie do poskromienia, to nic dziwnego, że obsadzany jest w wielu spektaklach. No ale dobrze wróćmy do spektaklu plenerowego. Choć nie chwila warto słów kilka wspomnieć o samej Weronice Nockowskiej, bowiem ona równorzędnie partneruje Saralidze na scenie. Jaka jest, jako aktorka? Z pewnością dobra, każdą emocyjkę  pokazuje wyraziście. Dobrze się ją ogląda w tej roli. Przyznam się że widziałam ją tylko i wyłącznie w tej farsie, choć nie kiedyś byłam na Musical improwizowany, w którym to również występowała.
 Inscenizacja prosta na maleńkiej scenie imitacja pokoju, żółte ściany okna białe drzwi i kanapa. W tej maleńkiej przestrzeni tych dwoje aktorów musi  rozegrać dantejskie sceny! Drogi widzu wrażeń Ci nie zabraknie.
O czym jest tak naprawdę ta farsa? A no oczywiście jak sam tytul wskazuje o związku czyli czymś o czym na dzień dzisiejszy nie mam zielonego pojęcie gdyż dawno, ale to dawno nie byłam w żadnym związku a co tu dopiero mówić o związku otwartym gdzie zdrady są na porządku dziennym i jest na nie przyzwolenie. Ale czy do końca tak jest, sami musicie ocenić.
Drugi spektakl widziałam wczoraj. Było to wyjście spontaniczne, aczkolwiek gdzieś tam w mojej głowie planowane już od dłuższego czasu. Tak, bardzo chciałam zobaczyć „ Lament na Placu Konstytucji”. Bardzo chciałam, i udało się! Wczoraj po raz pierwszy i mam nadzieje, że nie ostatni widziałam ten spektakl. Choć mówiąc, szczerze nie widziałam prawie nic. Złe miejsce wybrałam, na ziemi, na schodkach z boku. Przede mną stała biała ławeczka na której siedziały aktorki występujące w spektaklu. Trzy doskonałe aktorki Barbara Wrzesińska, Maria Seweryn i Olga Sarzyńska.
Na scenie jako pierwsza pojawiła się ostatnia z wymienionych. Ach Boże! Za każdym razem, gdy ją oglądam jestem pod wrażeniem tej energii, którą ta kobieta ma w sobie. O losie jak ona gra. Ona przyciąga widza jak magnes. Nie można wprost oderwać od niej uwagi. No nie sposób zbłądzić myślami. Cały czas wzrok, słuch nakierowany jest na nią. Właśnie na nią. Na postać, którą odgrywa. Jej Anka jest taka przebojowa, pełna werwy. Sypie anegdotami ze swojego życia. Nie sposób się nie nudzić. Idealnie zagrała tą młodziuteńką osiemnastolatkę. Idealnie.
Kolejna na scenie pojawia się Maria Seweryn jako Justyna. Przedstawia ona bohaterkę co tu kryć doświadczoną przez życie, bezrobotną bez perspektyw, rozedrganą emocjonalnie. Mari Seweryn udaje się dobrze wcielić w postać.
Ostatnia już aktorka Wrzesińska. Starsza Pani w spektaklu wciela się oczywiście w babcię Anki mamę Justyny. Tak, tak w tej historii mamy trzy pokolenia. A Barbara Wrzesińska gra uroczą, jakże naiwną życiowo starszą kobietę. Zdobywa zdecydowanie serca zgromadzonej widowni.
Choć nie, nie zgrzeszyła bym pisząc i przekonując was drodzy czytelnicy że tylko jedna osoba z obsady zdobywa widza. Wszystkie aktorki są doskonale. Każda na swój wyjątkowy sposób.
I tak przyszło by mi zakończyć tą refleksje na temat dwóch plenerowych spektakli granych na Placu Konstytucji. Pamiętajcie Państwo, że lato się nie kończy a teatr pod chmurką będzie nadal z tym że na Grójeckiej przed siedzibą Och Teatru.


Partnerzy bloga:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz