Krystyna Janda- Wywiad

Jubileusz piętnastolecia Teatru Polonia stał się doskonałą okazją do spotkania z Panią Krystyną Jandą. Aktorka, a także Prezes Fundacji Krys...

19 paź 2014

Adam Serowaniec "...Każdy z nas posiada taką osobę.."

Adam Serowaniec - zdecydowanie aktor teatralny. Choć na scenie jest często nieposkromiony, życiowo bije od niego niesamowity spokój ducha. Jak sam mówi to, że został aktorem, stało się przypadkiem, gdyż egzaminy do szkoły Teatralnej traktował jako wakacyjną przygodę. W wywiadzie dla Salonu Kultury Adam opowie nam o swoich spektaklach oraz o tym, co dla niego jest ważne w życiu.
Fot G Polarny. Na zdjęciu: Adam Serowaniec, Ewelina Kowalczyk 


Ewelina Kowalczyk :Aktor powinien posiadać coś charakterystycznego, czy to w wyglądzie, czy też ekspresji. Nie ukrywajmy: masz to coś. I nie są to tylko rude włosy. Czy bycie rudym ma swoje atuty?

Adam Serowaniec: Na pewno. Jeśli chodzi o bycie rudym, to mam pewną anegdotę z dziecięcych lat.

Nie dokuczali Ci?

Nigdy. Zawsze wiedziałam, że istnieje pewne niebezpieczeństwo, że może zostać to wykorzystane, choćby w grze w piłkę. Na szczęście nie dostałem takiego podarunku od znajomych.

Może po prostu nie pozwalałeś sobie na złe traktowanie?

Ludzie mnie lubili, dzięki czemu moja rudość nie odbijała się na moim dzieciństwie. Mimo to, ja sam wyolbrzymiałem ten kompleks. W latach gimnazjalnych ścinałem włosy bardzo krótko, po czym nakładałem  grubą warstwę żelu. Wówczas rudy kolor włosów stawał się ciemniejszy.

Nie próbowałeś farbować ?

Jak najbardziej! Farbowałem. Wiązało się to z moją pracą. W liceum dorabiałem jako pomoc w zakładzie fryzjerskim. Pewnego dnia zapytałem, czy na moich włosach da się zrobić pasemka. Szefowa zapytała, dlaczego chcę robić pasemka, odparłem jej, że chcę zmiany. Wspominam tę historię dlatego, aby pokazać, że to my sami lubimy komplikować sobie życie właśnie poprzez pogłębianie kompleksów. Przez to stajemy się cierpiętnikami własnego losu. Szybko się wyleczyłem z kompleksu rudych włosów, przekształcając go w swój atut. Cytując Sartre'a: “Rudość jest czymś wyjątkowym, innym i niepowtarzalnym.”

Niepowtarzalny jesteś również na scenie. Określa się Ciebie jako sceniczne zwierzę.

Nie mnie o tym sądzić. Staram się najlepiej wykonywać swój zawód i głęboko przeżywać każdą rolę. Al Pacino mówił, że aktorstwo to zapasy emocjonalne. Myślę, że jego słowa niosą ogromną prawdę.

Skąd czerpiesz inspiracje?

Z siebie, z ludzi, których uwielbiam, z ryzyka. “Odważni nie żyją wiecznie , ale ostrożni nie żyją wcale.” Im więcej się żyje i czerpie, i smakuje - tym większy wewnętrzny materiał.  

Grasz w trzech teatrach: Kamienicy, Ateneum i Och Teatrze.

W Ateneum moja przygoda  dobiegła końca, bowiem zdjęto z afiszy Sen nocy letniej, w którym grałem.

Ok, zatem w dwóch. Powiedz mi, jaki typ roli najlepiej Ci się gra. Słyszałam, że potrafisz szybko zmieniać stany emocjonalne.

Jestem młodym aktorem, w związku z czym trudno mi wypowiadać się na tematy: jakie role lubię najbardziej grać, czy też które sprawiają mi największy kłopot.

Mało zagrałeś?

Tak. Sześć spektakli plus teatr telewizji nie dają mi pełnego obrazu co lubię, czego nie lubię. Wszystko, co do tej pory zrobiłem, sprawia mi  ogromną przyjemność i szalenie lubię grać w tych sztukach. Nie jestem w stanie jednak odpowiedzieć na to pytanie. To, co robię, jest dla mnie ogromnym znakiem zapytania. Chciałbym kiedyś móc zagrać w bardziej dramatycznym repertuarze.

My, dzieci z dworca zoo nie należą do takiego repertuaru?

My, dzieci z dworca zoo to zupełnie co innego. Mamy tu do czynienia z formą, która jest zarazem tragiczna i komiczna.

Gdzie objawia się komiczność w tym spektaklu? Kilka razy oglądałam Wasz spektakl i... Czy owa komiczność objawia się na przykład w scenach zabawy w dyskotece?

Pod wpływem wszelakich używek, czy to po spożyciu alkoholu, czy po zażyciu narkotyków - można zauważyć deformcję, która z punktu obserwatora jest komiczna, ale za chwilę staję się przerażająca. Są to projekcje marzeń i lęków. Zostaje zakłócona przestrzenna wrażliwość, poczucie czasu... Następuje intensyfikacja. I dlatego wprowadzenie widza w pułapkę reakcji na temat danego, czasem absurdalnego czynu, czy też słowa na scenie, jest taką samą zabawą. Tylko mniej ryzykowną, niż same narkotyki. Tu można uznać za mylne wrażenie, że: "Wszystko, co nieznane, uważane jest za wspaniałe.”

I tak chyba jest mniej wulgarny, niż te spektakle grane wcześniej.

Mniej wulgarny?

Wiesz, brakuje sceny zbliżenia Christin i Dedlefa.

No tak, scena łóżkowa. Oni się tam całowali, ale te uwagi, to już nie do mnie. To nie ja skróciłem. Nie ja jestem reżyserem . Chociaż sam czasem dodaje rzeczy, które wiem, że pomogą.

Faktycznie gdy grasz, czasami dodajesz więcej przekleństw, czasem masz inny tembr głosu czegoś dodasz mniej czasem czegoś więcej…

Dobrze, że to zauważyłaś. Spektakl za każdym razem gra się inaczej i to jest ciekawe. Premiera jest dopiero początkiem budowy tego wszystkiego. Po pewnym czasie włącza się kombinatorstwo:  to można wyrzucić, to dodać. Wulgaryzmy się pojawiają i nie mam o to do siebie pretensji, gdyż tak musi być. Kto nie przeklina na życie, byłby mocno sztuczny w formie układanie kwiecistych poematów. Drażnią mnie ludzie, którzy pragną zatkać sobie uszy watą, by nie słyszeć przekleństw w tym rodzaju sztuki. Widz, oglądając ten spektakl, powinien poczuć amplitudę. Gorzko zapłakać, by za chwilę roześmiać się w głos.

Fot.G Polarny. Na zdjęciu Adam Serowaniec, Ewelina Kowalczyk 


Grasz również w Zemście.

Tak, lecz mam tam małą rólkę, zaledwie dziesięć zdań.

Ale jednak mierzysz się z klasyką

Tak. Patrząc na aktorów: Barcisia, Żaka, Zborowskiego, można się wiele nauczyć jedynie obserwując. Myślę, że nie zawsze musimy być w czymś. Czasem dużo więcej możemy wynieść stojąc z boku.

Posiadasz swoich mistrzów?

Tak, chyba każdy z nas posiada taką osobę, która jest dla niego autorytetem, i do której w jakiś sposób stara się upodobnić.

Są to polscy, czy zagraniczni aktorzy?

I polscy, i zagraniczni.

Może jakieś nazwiska?

Krystyna Janda, Janusz Gajos.

Masz szczęście bardzo blisko współpracować z Krystyną Jandą, choćby przy Miłość Blondynki.

Tak, ale również przy Maday 2, który wyreżyserowała. Muszę przyznać, że nie do końca wierzyłem w to, że to ja zagram w Miłości Blondynki.

Dlaczego?

Myślałem, że to by było za duże szczęście.

Brak wiary w siebie?

Wierze w siebie, wyznaję po trosze taką zasadę: nawet gdy zapada zmrok, to przyjdzie poranek. A wraz z nim wszystko może się odmienić, może zadzwonić telefon, na przykład Pani Krystyna i powiedzieć: “Mam coś dla Ciebie .

Jaka wówczas jest rekcja?

Jest wewnętrzne szaleństwo. W Och Teatrze, przed Miłością Blondynki, grałem w 3 tytułach. Myślałem, że na moment zrezygnują ze mnie, a tu taka niespodzianka! Czwarty spektakl.

Wydaje mi się, że Och Teatr, jak i Teatr Polonia, cechuje to, że mocno dbają o młode pokolenie.

Tak! Przy czym niektórzy aktorzy tu grający nie mają popularnego nazwiska. Ja nie mam nazwiska.

Jak to, nie masz nazwiska?

Mówię to oczywiście w cudzysłowie. Wielkim ryzykiem jest dla teatru, a tym bardziej prywatnego, zatrudnienie osoby, która nie jest znana choćby z telewizji, ze ścianek... To wiąże się z frekwencją, finansami... Ten teatr jednak dał mi tę szansę i nie marnuję jej.

No tak, grasz tam chłopaka.

Tak. Wszystkie dziewczyny w tym prowincjonalnym miasteczku desperacko marzą o mężu, o dzieciach, założeniu rodziny. I kiedy fabryka organizuje dansing - pojawia się muzyk z praskiej orkiestry. I wtedy poznajemy się z Andulą, spędzamy wspólnie noc - wyznając sobie głębokie uczucia. Jednak wyjeżdżam i zostawiam Andulę .

Brutalność świata…

Niestety tak jest. Wracając jeszcze do powszedniej myśli: w innym teatrze ta rola mogłaby zostać podarowana komuś innemu, bardziej znanemu. Myślę, że nikt by mi na tyle nie zaufał.

Jak współpracuje się z Krystyną Jandą?

Jest to szalenie  interesująca i wymagająca osoba.

Na pierwszy rzut oka, Pani Krystyna wydaje się być osobą troszkę roztrzepaną.

W tym swoim roztrzepaniu jest fascynująca. Każde spotkanie z Panią Krystyną sprawia, że człowiek zaraża się jej pozytywną energią. Bardzo się cieszę, że otrzymała nagrodę 25 lat wolności. Należała się jej ta statuetka.

Przejdźmy może do teatru telewizji, bowiem w trawie piszczy, że niebawem zobaczymy Cię w spektaklu Rewizor. Jak wygląda praca nad sztuką, w teatrze mamy scenę.

Teatr telewizji kręciliśmy przez 9 dni. Robiliśmy to w formie filmu.

Można się pomylić.

Oczywiście, że tak. Dostałem niedawno informację, że 18 października jest pokaz w Nowym Sączu, zaś prawidłowa premiera nastąpi 24 listopada w TVP1.

Gdzie kręciliście?

W Starym Sączu, Nowym Sączu, Barcicach. Piękne krajobrazy, okolice, miasteczko Galicyjskie, skanseny. Na pewno wyjdą wspaniałe zdjęcia, które robiła Jola Dylewska. Bardzo ją polubiłem, wiele mi pomogła. Teatr telewizji jest moim telewizyjnym debiutem.

Czyli pewnie będzie napięcie?

Jak tylko dostałem tę propozycję, poczułem ogromną odpowiedzialność, ponieważ jest to tytułowa rola Rewizor. Gdyby nie reżyser Jerzy Shtrur i jego uwagi, to by tak dobrze nie wyszło. Myślę, że zachowałem uczciwy poziom. Na pewno będę miał nerwy.

Będziesz czekał na telefon, czy kto zadzwoni z gratulacjami?

Nie wiem... nie będę ukrywał, że na tym etapie czeka się na akceptacje tego, co się robi. Otrzymywać w prezencie miłe słowa to budujące, ale gratulacje - im szczersze - tym lepsze. Jednak, mimo wszystko, nie można z jednej rzeczy, którą się zrobi w telewizji, robić wielkiego boom.

Dużo jest fałszu w świecie artystycznym?

Nie wiem, czasem widzę coś takiego. Hmmmm... trochę trudne pytanie…

W takim razie... może tak: czy to środowisko jest udawane?

Człowiek ma w sobie dwie twarze. Pierwsza to ta widoczna dla drugiego człowieka, czyli coś zewnętrzne i powierzchownego - "pierwsze wrażenie". Drugą maską jest to, co mamy wewnątrz - nasze prawdziwe myśli. Mam to szczęście, że obracam się w śród uczciwych ludzi.

Ile wcieleń ma Adam Serowaniec?

Kilka. Zależy od sytuacji. Staram się być uczciwym graczem w życiu.  Oczywiście miałem kilka etapów w swoim życiu, które nie zawsze były kolorowe. Człowiek próbował uciec na różne sposoby. Zakładałem maski. Teraz im bardziej idę przez życie, mam większą odwagę, aby je zdejmować.

Tak na koniec, odchodząc nieco od spraw zawodowych. Krąży taka anegdotka na temat Twoich przyszłych dzieci… Podobno, i tu uwaga drogie fanki, Adam, przy wyborze swojej połówki kierował się będzie upodobań ich względem imion dzieci...


No tak. Zosia i Franek, może Antosia i Antek. Uwielbiam imię Zosia, moja babcia ma tak na imię. A Franek fajnie brzmi. 
Fot. AfterParty Na zdjęciu Adam Serowaniec na planie Rewizor

Zapraszamy na Facebook'a:
https://www.facebook.com/salonkultury.ekowalczyk


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz