Krystyna Janda- Wywiad

Jubileusz piętnastolecia Teatru Polonia stał się doskonałą okazją do spotkania z Panią Krystyną Jandą. Aktorka, a także Prezes Fundacji Krys...

28 mar 2020

Martyna Kowalik " To są przykre momenty.."


Martyna Kowalik- aktorka, teatralnym bywalcom znana z Teatru Dramatycznego. Szerszej publiczności kojarzyć się może z ról serialowych, w szczególności z „Klanu” emitowanego w TVP1, w którym wciela się w postać Kamili Chojnickiej. Zagrała również w takich serialach jak „Barwy szczęścia” czy „M jak miłość”. Jednak najprawdziwszą sympatię widzów zyskała sobie właśnie rolą w Klanie. Mnie osobiście oczarowała rolą Soni w sztuce „Kilka scen z życia”. Było to rok temu. Od tego czasu pragnęłam spotkać się z Martyną. Udało się! Właśnie siedzimy sobie w mojej ulubionej kawiarni Mjud rozmawiamy. Zaczytajcie się tylko w naszych pogaduchach.



 Ewelina Kowalczyk: Zaczniemy naszą rozmowę od serialu „Klan”. Ty rolę Kamili można powiedzieć, że odziedziczyłaś po innej aktorce, która zrezygnowała z grania w serialu. Powiedz czy w jakiś sposób wzorowałaś się tym jak ona budowała postać?

Martyna Kowalik:  Wolałam zrobić to po swojemu. Miałam wytyczne od reżysera. Dano mi do zrozumienia, że początkowo gdzieś powinnam się trzymać tych ram, które są, lecz za jakiś czas mogę kierować postacią po swojemu. Jest trudno wchodzić w czyjeś buty. Nie da uniknąć się też porównywania.

 Czy oby zawsze jest to porównywanie czy może to tylko dzieje się w głowie i myślach aktora, że tak, teraz właśnie porównują mnie do tej aktorki, która grała przede mną?

Myślę że zawsze jesteśmy poddani ocenie.

Łatwo jest się zmierzyć z tą oceną? Jak wiadomo ona nie zawsze jest dla nas przychylna.

Oczywiście, że nie. To są ciemne strony naszego zawodu. Fajnie jest kiedy ktoś cię pochwali i wpadnie dobra recenzja. Ale czasem jest tak, że nie zawsze ta recenzja jest dla ciebie przychylna. Może zdarzyć się tak, że w recenzji jest napisane iż nie udźwignęłaś tej roli, nie sprostałaś wyzwaniu i że minęłaś się z powołaniem. To są bardzo przykre momenty.

Ty jako aktorka bierzesz takie rzeczy do siebie? Czy raczej starasz się to brać na dystans? Głowa podniesiona do góry i idę dalej!

Chyba tak jeszcze nie potrafię. Biorę to do siebie. Choć wiele osób mówi mi „przestań to tylko jedna opinia”. Jednak to boli. Godzi w ego. I jest smutno, gdy ktoś negatywnie oceni mnie w recenzji.

Zdarzyło się tak?

Tak i nie było to miłe.

Czy idąc w ten zawód byłaś świadoma, że będziesz poddana ocenie, której tak naprawdę jesteście poddawani już na samym starcie, podczas egzaminów do szkoły?

Myślę, że jest to zawód dla masochistów. Czasem sobie gawędzę z moją przyjaciółką Agatą Góra czy bym jeszcze raz wybrała ten zawód i może kila lat temu bym powiedziała absolutnie tak, jednak teraz się waham.

 Zachwyciłam się Twoją rolą w Płatonowie  i odtąd pragnęłam przeprowadzić z Tobą wywiad.

Bardzo mi miło

Powiedz jaka jest ta Sonia z Płatonowa. Jest to jedna z wielu kobiet, które wzdychają do Płatonowa i go  zdobywają?

Myślę jednak, że go nie zdobywają. Płatonow to typowy narcyz, który odbija się w każdej kobiecie, w każdej potrzebuje czegoś innego. Przyznam się, że mam problem z Czechowem, nie do końca potrafię go ugryźć. Dostojewskiego rozumiem, Shakespeare’a  uwielbiam. A Czechow jest dla mnie nieodkrytym lądem. Nie spotkałam reżysera, który by mi pokazał jak to grać.

A dużo razy grałaś w sztukach Czechowa?

Robiłam kiedyś zastępstwo w „Trzech siostrach". Widziałam różne sztuki np. w reżyserii Agnieszki Glińskiej. W „Kilka scen z życia według Płatonowa” ciągle zmagam się z tą rolą. Dokładam pewnych smaczków i z każdym spektaklem doskonalę te rolę.
No dobrze, a jak trafiłaś do Teatru Dramatycznego?
Przez Wawrzyńca Kostrzewskiego. Robiliśmy razem „Rzecz o banalności miłości”. To był uwielbiany spektakl. Za każdym razem widownia wyciągała chusteczki i płakała. Niestety przestaliśmy to grać, gdyż Halina Skoczyńska po trzech latach grania spektaklu umarła.

Dlaczego chciałaś zostać aktorką?

Zawsze mówiono mi, że powinnam zostać aktorką. Pomiędzy była jeszcze medycyna i architektura. Przejawiałam nawet zdolności malarskich 

Czyli poszłaś za głosem ludu.

Zawsze było gdzieś to kółko teatralne. I amatorskie spektakle, w których grało się księżniczkę bądź też aniołka.

Czego Ci zatem życzyć na kolejne lata rozwoju?

Tego, aby kolejne role były dla mnie wyzwaniem.

              





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz