Krystyna Janda- Wywiad

Jubileusz piętnastolecia Teatru Polonia stał się doskonałą okazją do spotkania z Panią Krystyną Jandą. Aktorka, a także Prezes Fundacji Krys...

1 sty 2014

Marcel Sabat -„…Bycie na scenie to ucieczka …”


Dzisiejszym gościem Salonu Kultury jest młody, zdolny aktor, który pomimo swojej krótkiej drogi zawodowej, niejedno ma już za sobą. Marcel Sabat opowie nam o swoich artystycznych projektach, oraz zdradzi jak to się wszystko zaczęło...

Fot. E. Radzewicz 
 
Ewelina Kowalczyk: Pochodzisz z Kielc, jakie miejsca kojarzą Ci się z dzieciństwem? 

Marcel Sabat: Wychowałem się w centrum Kielc. Moim ulubionym miejscem był plac artystów, który znajduje się przy deptaku Sienkiewicza. Miłe wspomnienia mam ze skate parku, gdzie spędziłem większość swojego dzieciństwa, ponieważ jeździłem wyczynowo na rolkach. Takim miejscem jest jeszcze Kieleckie Centrum Kultury, do którego uczęszczałem, w którym znajduję się teatr „Pegaz”. 

Z tego co wiem, Twoje zainteresowanie aktorstwem pojawiło się dość późno?

Aktorstwo zaczęło się dla mnie w wieku 16 lat. Mama wyciągnęła mnie ze wcześniej wspomnianego skate parku i siłą zaciągnęła do teatru amatorskiego.

Czyli jednak było coś artystycznego?

Tak, zawsze mnie interesowały występy szkolne, ale tak naprawdę to, że chcę uprawiać ten zawód, odkryłem w teatrze amatorskim.

Co daje Ci bycie na scenie?

Przede wszystkim daje mi wolność. Jest też ucieczką od osobistych problemów, głupich myśli, które czasem pojawiają się w życiu każdego człowieka. Bycie na scenie to ucieczka przed lękami, to jest taki czas nirwany - czas w którym zapomina się o wszystkim.

Czyli w pewien sposób jest to pewnego rodzaju oczyszczenie?

Tak. W jakimś stopniu na pewno tak.

Aktualnie można Cię podziwiać na scenie Teatru Kamienica w spektaklu My dzieci z dworca ZOO. Wiem, że kiedyś bardzo chciałeś zagrać rolę narkomana. Czy czujesz się spełniony? 

Wiesz, ja już wcześniej zagrałem narkomana w spektaklu Shopping and fucking, który kiedyś w latach 90-tych pokazywany był w Teatrze Rozmaitości. My po jakimś czasie wróciliśmy do tego tekstu. Zrobił to z nami Grzegorz Wiśniewski. Przedstawiona tam jest miłość dwóch facetów oraz komplikacje, które wypływają z tego powodu. Ale moim największym problemem w tamtym spektaklu były nie narkotyki, a uzależnienie od ludzi. 

Prywatnie Ty jako Marcel Sabat jesteś w stanie uzależnić się od jakiejś grupy osób?

Raczej nie.

Osobiście nie widziałam Shopping and fucking , słyszałam natomiast, że jest bardzo kontrowersyjny. Łatwo się gra w tego typu spektaklach? 

Zależy dla kogo. Dla jednych jest on kontrowersyjny, dla innych nie. Są bardzo skrajne opinie. To jest wliczone w każdy spektakl. Może kontrowersyjny jest poprzez tekst. Facet, który ma 30 parę lat zakochuje się w czternastoletniej męskiej prostytutce. My grając to, robimy różne rzeczy na scenie, może nie będę już zdradzać jakie.  

Dużo podróżujesz. Bycie aktorem to takie życie na walizkach. Nie tęskni się za rodziną, znajomymi ? 

Lubię takie życie. W Kielcach mam dom i rodzinę, ale czuję, że w tym mieście nie mógłbym do końca się spełniać. Obecnie mieszkam w Warszawie i to tu spędzam większość czasu. Wiadomo, były święta, więc na tamten czas wróciłem do rodziny. Życie na tak zwanych walizkach ma w sobie coś fajnego, można dużo zwiedzić. 

No właśnie, ostatnio chyba trochę podróżowałeś po Rosji? 

Tak, byliśmy w Moskwie na festiwalu z Shopping and fucking.  Tam spotkaliśmy się z bardzo skrajnymi opiniami, ludzie podczas spektaklu wstawali i wychodzili; ale byli też i tacy, którzy po spektaklu podchodzili i mówili, że nigdy czegoś takiego nie widzieli, że nigdy na oczy nie widzieli brutalistów. Oni nie mają dostępu do takich rzeczy. Mieliśmy spektakl ocenzurowany. Graliśmy przedstawienie, którego tytuł brzmiał Shopping and f...ing.

Łatwo jest być artystą? Artyści  mają to do siebie, że są bardzo wrażliwi i kiedy, na przykład, coś się dzieje, to ich dusza ulega rozpadowi?

Tak, ta dusza jest wrażliwa i mogę również powiedzieć to o sobie. Cały czas z tym walczę - ze swoimi słabościami - ale to jest wliczone w życie każdego człowieka. 

Jakie masz plany na przyszły rok?

Czekam na premierę filmu, a w zasadzie - na dwie, które będą w przyszłym roku. Jest to dla mnie ogromne przeżycie. Jestem w trakcie pisania pracy magisterskiej.

Na jaki temat piszesz?

Na początku chciałem pisać o Gombrowiczu, którego miałem w szkole i jakoś dobrze mi się z nim obcowało. Niestety doszedłem do wniosku, że nie wyrobię się ze wszystkim i postanowiłem napisać o mojej roli w Kamieniach na szaniec

Kamienie na szaniec to film historyczny. Chyba nie jest łatwo wcielić się w postać z tamtych czasów, które są naszemu pokoleniu zupełnie obce?

 Mnie osobiście bardzo trudno jest wyobrazić sobie wojnę. To coś obcego, co wychodzi po za ogólną wyobraźnię. Przyszło mi się zmierzyć z tą materią -z chłopakiem, który walczył w Szarych Szeregach i organizował pierwszą akcję zbrojną w okupowanej Warszawie czyli akcję pod Arsenałem. 

Czy film w pełni odzwierciedla książkę, czy jednak od niej odbiega?

Trochę odbiega od książki. Sam Tadeusz Zawadzki przeczytał Kamienie na szaniec. Książka jest napisana bardzo ładnym językiem, jednak realia mogły trochę odbiegać od interpretacji autora. My skupiliśmy się głównie na scenariuszu.

Jaki jesteś prywatnie?

Emocjonalny. Do wszystkiego co robię, podchodzę emocjonalnie, może czasami za bardzo. 

Twój zawód to aktorstwo, zarabiasz tak jakby na odbiorcach. W obecnych czasach - doby Internetu - kultura boryka się z nielegalnym ściąganiem filmów, muzyki. Jaki masz do tego stosunek? 

Negatywny. Wyznaję taką zasadę, że nie oglądam filmów na laptopie, ponieważ nie odzwierciedlają takiego efektu, jaki mamy na dużym ekranie. 

W jakich wydarzeniach kulturalnych najchętniej bierzesz udział? 

W festiwalach filmowych, teatralnych. Często chodzę do kina, trochę opuściłem ostatnio chodzenie do teatru, czego żałuję.

Czytałam, że kiedyś chciałbyś spróbować swoich sił w reżyserii. W jaki sposób chciałbyś się tam spełniać: wyobraźnią czy może ręką władcy? 

Tak. Reżyseria bardzo mnie interesuje. Jeżeli aktorstwo doprowadzi mnie do furii, co może się zdarzyć, to trzeba mieć jakąś alternatywę. Zawody te są ze sobą powiązane.

Czy posiadasz takie miejsce, w którym, gdy jest Ci źle, czujesz się sfrustrowany, możesz się zaszyć?

Lubię gdy jest cicho. Bardzo lubię spędzać czas na swojej działce pod Kielcami.

No tak, jako dziecko byłeś typem ADHD-owca - czy to jeszcze gdzieś w Tobie pozostało?

Trochę się uspokoiłem, choć czasem brakuje mi uwolnienia energii. Wydaje mi się, że ruch jest ciekawą formą spalania złej energii, codziennych stresów.

I może tak na koniec... Czego byś sobie życzył w nadchodzącym roku?

Życzyłbym sobie dużo zdrowia, miłości, ciepła i sukcesów zawodowych, bo ten rok będzie niewątpliwe przełomowy.

1 komentarz: