Aleksandra Domańska-
aktorka, ma na swoim kącie role zarówno w filmach, jak i serialach, można ją
podziwiać na deskach Och teatru. Z usposobienia marzycielka doskonale wie, że
warto walczyć o własne marzenia. Z Olą porozmawiamy niemal o wszystkim. Zapraszam
do poznania młodej, pięknej, zdolnej aktorki.
Fot. Dagna Dąbrowiecka |
Ewelina Kowalczyk: Pamiętam, że pierwsze
nasze spotkanie, miało miejsce podczas próby prasowej spektaklu Alicja
Alicja. Od razu poczułam, że chce
przeprowadzić z Tobą nieco dłuższą rozmowę, ujęła mnie Twoja energia, jaki
ciepło, prostota. Powiedz mi, na co zwracasz uwagę widząc pierwszy raz daną
osobę?
Aleksandra Domańska: Ja także wyczuwam taką energię, zawsze ufam pierwszemu
wrażeniu, chodź wiem, że może być trochę złudne. Czasem pochopnie możemy wyciągnąć
błędne wnioski, ktoś na podstawie pierwszego zetknięcia, może wydawać nam się
gburem, a po poznaniu okazuje się fajnym człowiekiem. Zazwyczaj ta moja
intuicja mnie nie zawodzi .
Jak wspominasz czasy
szkoły teatralnej?
Rożnie, z jednej strony był, to piękny czas w moim życiu,
poznałam wielu fantastycznych ludzi, z którymi przyjaźnię się do dnia
dzisiejszego, co jest naprawdę bezcenne. Nie ukrywam, że momentami było ciężko
spędzało się w szkole dużo czasu.
W spektaklu Alicja
Alicja grasz wspólnie z Olą Grzelak
znacie się jeszcze ze szkoły łatwiej się współpracuje z kimś kogo się
już zdążyło poznać?
Tak naprawdę, to nie ma większego znaczenia, bo nawet jak
się kogoś nie zna, to ten zawód pomagała szybko się zakolegować
Spektakl przedstawia
pewnego rodzaju temat tabu. Czy Ty osobiście posiadasz takie tematy?
Staram się nie mieć takich tematów. Uważam, że o wszystkim
należy rozmawiać. To właśnie rozmowa jest próbą zrozumienia drugiego człowieka.
Nie powinno być tematów tabu.
Masz za sobą role:
filmowe, serialowe i oczywiście teatralne. Gdzie czujesz się lepiej ?
Zdecydowanie w teatrze, i w filmie. Miałam przyjemność
współpracować z wspaniałymi reżyserami, aktorami. W teatrze, przychodzi widz
jest wyczuwalna wzajemna energia. Zupełnie inaczej jest z serialem, tempo pracy
na planie jest zatrważająco szybkie, nie ma czasu na przemyślenia,
dopracowywanie jakichś szczegółów.
Gdybyś miała
możliwość pokierowania własną karierą, to w którą stronę byś poszła?
Bardzo chciała bym grać w filmach. Aczkolwiek marzę o tym, aby
mieć taką możliwość wybierania sobie ról teatralnych. O takich rzeczach myślę, gdy
idę spać….
Taka wymarzona rola,
według ciebie, którą chciałabyś zagrać to?
Wydaje mi się, że chciałabym spróbować wcielić się w Innę. To
postać ze sztuki „MERYLIN MONGOŁ”.
A dlaczego?
Ponieważ, to bardzo ciekawa postać. Ona jest pijaczką, ma
zabawne monologi. Aczkolwiek jest to postać tragiczna, Uważam, że było, by, to
dla mnie ogromne wyzwanie. Jeszcze nigdy
kogoś takiego nie zagrałam. Pamiętam, kiedy czytałam jej dialogi, to śmiałam się
non stop, a z drugiej strony było mi przykro, że ona jest taka nieszczęśliwa.
Jak myślisz łatwiej
się gra role, które są nieszczęśliwe, czy te takie komiczne?
Wydaje mi się, że to zależy od aktora. Osobiście uważam, że
komedia jest trochę trudniejsza. W niej trzeba operować naprawdę małymi środkami,
aby to było śmieszne, a nie jakieś szmirowate.
Przygotowujesz się do
nowego spektaklu, MIŁOŚĆ BLONDYNKI, w reżyserii Krystyny Jandy. Jak się współpracuje z taką ikoną
można powiedzieć teatralną?
Jeszcze próby się nie zaczęły, natomiast ja z panią Krystyną współpracowałam
już w szkole teatralnej. Ona miała z nami warsztat mistrzowski, to było coś
niesamowitego, podczas zajęć chodziła rzucała papierami,, gdy z nami coś próbowała.
Pani Krystyna przyszła do nas na semestr, i traktowała nas jak prawdziwych
aktorów.
Do kin wszedł film „Pod
mocnym Aniołem” kogo tam grasz?
Młodą Królową kentu, to jest postać farmaceutki, która
zostaje alkoholiczką.
Rola, jest taka
większa, czy epizodyczna?
Epizodyczna.
Kiedyś przeczytałam, że nie chciałabyś być taką aktorką celebrytką.
O nie! Zdecydowanie, gdybym była taką znaną aktorką, to na
pewno nie przychodziła bym na żadne otwarcia sklepów z butami, ścianki. To nie
jest wizerunek dla mnie. Jakieś ustawki, wymyślone historie, to nie moja bajka.
Podobno śpiewasz
sopranem?
Tak
Zdarza ci się jeszcze
śpiewać ?
Powiem szczerze bardzo tęsknie za śpiewaniem, to była moja
pierwsza miłość. Na obecną chwile nie śpiewam bo nie mam gdzie, no chyba że w
domu, robię to cały czas.
Opowiesz coś o tej
pierwszej miłości?
Kiedyś marzyłam, aby zostać piosenkarką, jeździć w trasy
koncertowe z własnym zespołem… Zapisałam się na lekcje śpiewu, które pobierałam
w Warszawie, a mieszkałam w tamtym czasie w Garwolinie. Nauczycielka u której
pobierałam lekcje uczy śpiewu w akademii teatralnej, i to właśnie ona namówiła
mnie abym spróbowała zdawać do szkoły teatralnej.
Co jest dla ciebie
najważniejsze w życiu?
Rodzina i przyjaciele. Gdybym była sama , to zapewne ten
zawód nie dawał by mi żadnej satysfakcji.
Czy opinia
najbliższych o danej roli w spektaklu jest najważniejsza?
Nie do końca. Moi rodzice nie znają się,na tym czym się zajmuję, i patrzą na zupełnie
inne rzeczy i oczywiście są w tym przeuroczy, i jest mi milo kiedy im się
podoba przejmuję się gdy im się nie podoba, ale nie jest to dla mnie
najważniejsze.
I może tak na koniec
o czym marzysz?
Aby móc pracować, i przez to rozwijać swój warsztat
aktorski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz