Uczestniczka
najpopularniejszego Telewizyjnego Talent Show w Polsce! Żaneta Lubera, swoje
pierwsze kroki na scenie stawiała występując w dziecięcym zespole
wokalno-tanecznym Sagat. Szerszej publiczności dala się poznać dzięki The Voice
of Poland. Artystka opowie nam o swojej przygodzie z programem i nie tylko.
Zapraszamy do lektury.
Ewelina Kowalczyk: Od ilu lat muzyka
gości w Twoim życiu?
Żaneta Lubera: Prawdopodobnie jak u wszystkich – odkąd wykształciły się u mnie narządy słuchowe:)
EK: Czy to, że Twój tata jest muzykiem, w jakimś stopniu wpłynęło na to czym obecnie się zajmujesz?
EK: Miłujesz się w
muzyce elektronicznej występowałaś z wieloma djami,
śpiewając z nimi podczas live actów, z kim udało się ci wystąpić?
ŻL:Na bardzo podobnym do teraz, tylko wtedy
zabierałam się za nagrywanie swojej płyty, a teraz jest już ona na grana
To był kolejny ruch w mojej muzycznej historii. Ludzie w tego typu programach
rzadko biorą się znikąd . Ilość muzyków w naszym kraju jest ogromna, każdy na
swój sposób szuka odbiorcy, bo w Nim jest cały sens. Udział w programie jest
jedną z możliwości. Ja osobiście bardzo ciepło wspominam ten czas.
ŻL: To jest program wokalnie na najwyższym poziomie, nie
oczekuje się od uczestników spowiedzi o trudnym dzieciństwie, mężu alkoholiku,
czy innej serialowej historyjki. Jak to się mawiało na planie: to nie jest
program o włosach. Muzyka jest na pierwszym miejscu. W porównaniu z podobnymi
shołami rzuca się to w uszy
EK: Podczas
przesłuchań w ciemni wykonałaś piosenkę z repertuaru Pink, spodziewałaś się
reakcji jury?
ŻL: Już w trakcie prób przestałam się spodziewać
czegokolwiek. Nie pamiętam kiedy ostatni raz brałam udział w konkursie i
słuchając innych uczestników kopara mi nieco opadła. Żeby zrozumieć, co się
czuje w takiej chwili, trzeba to po prostu przeżyć. Wchodząc na scenę człowiek automatycznie wystawia się
na krytykę. To nieco hartuje pośladki. W programie wystawia się na publiczną
krytykę przed kilkoma milionami osób…
EK: Wybrałaś
Patrycje Markowską, jak układała się wasza współpraca?
ŻL: Całowałyśmy się po udach i takie tam… Nie byłam nigdy
zagorzałą fanką Patrycji, ale od początku czułam, że jest fajną osobą.
Rzeczywistość przerosła moje wyobrażenia.
EK: Co to była za
historia z tym gryzieniem w udo?
ŻL; To był pocałunek Nie wiem, pewnie spontanicznie się wyrwało. Po
zejściu ze sceny od razu poleciały o to pytania, a ja już wtedy kompletnie o
tym nie pamiętałam. Widz ogląda ten program przez chwilę i przełącza na inny
kanał. Osoby uczestniczące w programie spędzają na planie i przygotowaniach
kilka tygodni, tym się żyje, są wielkie emocje i więzi. Jak to w życiu zawsze
pojawia się coś niespodziewanegoJ
EK: Jak wyglądały
relacje między uczestnikami, dało się czuć rywalizacje, czy rzeczywiście się
zaprzyjaźniliście?
ŻL: Raczej się kumplowaliśmy. Rywalizacja na pewno była
obecna ,ale nie w taki bezpośredni sposób, raczej gdzieś z tyłu głowy może. Ja
się nie cieszyłam kiedy odpadali moi koledzy, z którymi umierałam chwilę
wcześniej ze śmiechu czy nerwów. Psuło to całą zabawę, nie pozwalało się w
pełni cieszyć własnym szczęściem. Ekipa była przednia.
EK: Co dał Ci
udział w programie, show spełniło Twoje oczekiwania?
ŻL: Nie miałam jakiś wielkich oczekiwań. Kiedy podjęłam
bardzo spontanicznie decyzję o udziale, to zależało mi tylko na tym, żeby nie
dać plamy. Jestem bardzo odporna na krytykę, ale nie własną. Każde kolejne
przejście do dalszego etapu było dla mnie czystą radością, bo niczego nie
zakładałam, wskoczyłam na falę i płynęłam.
EK: Na Twoim
Fanpagge mnóstwo jest zdjęć z nagrań debiutanckiej płyty, jaka ona będzie?
ŻL: Są nawet nagrania z koncertu, na których można sobie
odpowiedzieć trochę na to pytanie. Mam nadzieję, że niedługo kto będzie chciał,
będzie mógł to zrobić. Nie zajmują mnie
w ogóle sprawy typu: styl muzyczny. Piszę piosenki, i mogłabym to
prawdopodobnie robić w każdym stylu. Piosenki tworzą nastrój, działają na
wyobraźnię, opowiadają historie, mój stosunek do różnych życiowych spraw.
Wchodzą jakby tylnymi drzwiami do świadomości i podświadomości słuchacza. Wydaje
mi się, że jest to płyta , którą lepiej jest posłuchać w skupieniu kilka razy,
żeby poczuć jej głębię, choć z wierzchu jest lekkostrawna. Myślę, że jest
kobietą i jak to kobieta nie ma jednego sposobu na nią. Jest wesoło,
energetycznie, smutno, upiornie, leniwie… Nie mogę się doczekać opinii, jestem
bardzo ciekawa wrażeń.
EK:Teksty piszesz
sama czym się inspirujesz?
ŻL: Nigdy nie miałam ulubionego zespołu, pisarza ani
mentora. Żyję, rozmyślam i pakuje to co z tego wynika w piosenkową pigułę.
EK: Oprócz muzyki
fascynuje Cie malarstwo i sztuka plastyczna, jakich autorów dzieła oglądasz
najchętniej?
EK:Czas wolny
spędzasz?
ŻL: Z córką.
EK: Trzy słowa
które określają Żanetę Luberę?
ŻL: Zupa słodko- ostra
(tak kiedyś podsumował mnie Alex, coś w tym jest)
Ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńZapraszam do śledzenia salonu kultury na FB tam więcej newsów i można być dzięki temu na bieżąco :)
Usuń