Krystyna Janda- Wywiad

Jubileusz piętnastolecia Teatru Polonia stał się doskonałą okazją do spotkania z Panią Krystyną Jandą. Aktorka, a także Prezes Fundacji Krys...

6 sty 2018

Mateusz Łapka„…Myślałem, że będę to robić przez całe moje życie..”


Mateusz Łapka- aktor młodego pokolenia, dobrze znany bywalcom Teatru Ateneum w Warszawie. Do stolicy przybył z Łodzi, aby tu rozwinąć skrzydła. W wywiadzie dla salonu kultury  opowie o miłości, ale nie tylko  tej do teatru…
 fot. Bartek Warzecha


Salon Kultury: Z tego co wiem, nie pochodzisz z Warszawy ?

Mateusz ŁapkaTak, jestem Łodzianinem urodziłem się w tym mieście, ale od dłuższego czasu mieszkam pod Łodzią. Tam dwadzieścia lat temu rodzice wybudowali dom. Wioska, wokół las, cisza, spokój, z tym miejscem jestem bardzo związany.

Taki azyl
.
Tak, jeśli mam wolną chwilę lubię tam wracać, aby się wyciszyć, uciec od warszawskiego pędu.
Co robisz gdy tak uciekasz?
W domu rodzinnym gramy w karty czy też kości. Pamiętam, że to towarzyszyło nam zawsze odkąd byłem mały. W wolnych chwilach oglądamy filmy, chodzimy na spacery do lasu. Ilekroć tam jestem staram się zajrzeć do moich dziadków, jest to dla mnie bardzo ważne by być z nimi jak najczęściej. Chciałoby się poświęcić jeszcze trochę czasu dla innych paru osób, które są mi bliskie, ale nie zawsze to się udaje.

Jak przywitała Cię Warszawa?

Przez pierwsze dwa lata myślałem, że jestem w niej sam, ponieważ nie mam tu żadnej rodziny, ani nie miałem znajomych, bo nikt z mojego otoczenia nie dostał się  do szkoły . Dwa lata zajęła mi aklimatyzacja, bo wydawało mi się, że nie ma fajnych ludzi obok, co oczywiście było błędnym założeniem. Nagle pewnego dnia zrozumiałem, że te cudowne osoby są. Wielu z tych ludzi poznałem w Akademii Teatralnej. Był to kolejny etap w moim życiu. Skończyłem liceum, poszedłem na studia. Czas pokazał, które z tych znajomości przetrwały.

Jak mogłam słyszeć od znajomych którzy mają za sobą szkołę aktorską. Okres szkoły to chyba taki okres, gdzie nie ma tego czasu za wiele?

Jest to taki Hogwart, my tak tę szkołę nazywamy. Tam jak już się wejdzie, to wychodzi się po 5 latach. Ten okres szybko mija. Przed chwilą pracowałeś nad etiudą o zwierzątku na pierwszym roku, a za chwilę jesteś na czwartym i współtworzysz spektakl dyplomowy. To bardzo intensywny czas. Od godziny 8:00 do 18:00 realizowane są zaplanowane zajęcia, a po 18tej idziemy szybko coś zjeść, wracamy do szkoły i dalej ćwiczymy indywidualnie bądź w grupach. Jeśli mamy zajęcia ze scen, czy prozy, to odbywają się one dwa lub trzy razy w tygodniu. Profesor prowadzący przedmiot oczekuje, że na kolejnych zajęciach będziesz miał nową propozycję, coś zmienisz, poprawisz. Kiedyś trzeba to robić. W tym wypadku po zajęciach. Od 18tej do 23ciej siedzimy w szkole. A w okresie przed sesyjnym nawet do 1 czy 2 w nocy. To też zależy od profesora, który prowadzi zajęcia. Kiedy spotkałem się w pracy z profesorem Domalikiem, zawsze wiedział co chce z nami zrealiwoć. Tak nas prowadził, że my nie czuliśmy potrzeby spędzania długich godzin na dodatkowych próbach i rzeczywiście wtedy mieliśmy trochę czasu wolnego by wieczorem wyjść do kina,czy do teatru czy choćby na piwo ze znajomymi. Usiąść, pogadać i się pośmiać.

Wydaje mi się, i też z takiego zasłyszenia, że w aktorstwie jest tak, że zdarzają się przestoje kiedy nic się nie dzieje. Co wtedy robić, jak sobie organizować czas?

Taki okres też miałem. W szkole bardzo dużo się pracuje, po czym kończy się ją dyplomem i pojawia się pytanie co dalej? Napisać CV, w którym za dużo pozycji nie będzie, rozesłać po teatrach może ktoś się odezwie może nie. Oczywiście napisałem to CV, rozesłałem po warszawskich teatrach, ale nie miałem żadnej odpowiedzi. Pomyślałem, że dla własnego komfortu psychicznego, najlepiej będzie zająć czymś głowę. W skutek czego zapisałem się na siłownie, żeby mieć poczucie, że coś robię. A to zajmowało mi dużo czasu, mając dużo wolnych chwil czytałem książki o aktorstwie, myślę, że fajnie jest wiedzieć co ktoś kiedyś wymyślił, coś zauważył, zaobserwował. Warto jest mieć taką wiedzę i móc potem z niej skorzystać. Starałem się również oglądać dużo filmów, chodzić do teatru.

I gdzie się najczęściej wybierałeś?

Nie będę ukrywał, że chodziłem tam gdzie mogłem się dostać trochę taniej, np. przez znajomych, którzy załatwiali mi tańsze bilety. To było cenne doświadczenie, móc oglądać i patrzeć pod kątem warsztatu. Każdy z nas aktorów ogląda spektakl inaczej niż przeciętny widz, który nie wie jak to wygląda od strony technicznej.

A na czym ostatnio byleś w teatrze?

Ostatnio wybrałem się na Kasta la vista do Teatru Ateneum. Bowiem do tej pory nie byłem na wszystkich granych tam sztukach, to też próbuję sobie ten repertuar nadrobić. A wcześniej gdybym miał tak poszukać to chyba w Dramatycznym na Słudze dwóch Panów.

Czyli na dobrą sprawę bywasz tam gdzie można Cię oglądać?

No tak (śmiech). Co prawda już teraz nie gram w Dramatycznym.

Nie wiem czy dobrze wyczytałam czy też dobrze policzyłam, ale zacząłeś grać chyba na studiach?

Tak by wychodziło. Zaczęło się od maleńkiej roli w Monodramie Teresy Budzisz- Krzyżanowskiej w Teatrze Ateneum Wspólnie z trzema kolegami z roku wyminnie gramy tam pojawiając się dosłownie na 3 minuty. Kolejno pojawił się Teatr Komedia i spektakl Calliya, potem miałem przyjemność grać w Teatrze Dramatycznym, potem Ateneum i Tramwaj zwany pożądaniem. To wszystko wydarzyło się na czwartym roku. Z kolei w 9 semestrze wszedłem do obsady Maday 2 w Paladium i w końcu Demon Teatru w Ateneum
.
No właśnie Mayday farsa, szybkie tempo. Jak mogę się domyślać wcielasz się w rolę Gawina. Powiedź czego wymaga od Ciebie ta postać?

 Tak jak wspomniałaś to, że tempo akcji jest bardzo szybkie, to trochę tak jak w pingpongu: ja zagram i od razu partner mi odgrywa. To jest bardzo trudne, ponieważ są momenty gdy coś pójdzie nie tak. A wtedy trzeba improwizować . Najlepiej tak, aby widz się nie zorientował . Oczywiście my na scenie mamy poczucie, że coś jest nie tak i musimy naprowadzić partnera, aby on powiedział pewne kwestie, które muszą paść, bo bez tego akcja nie rozwinie się.

Co pochłaniało Cię jako dziecko ? Było to zainteresowanie teatrem, występami czy pojawilo się to stopniowo?

Przed dostaniem się do szkoły aktorskiej tańczyłem. Temu poświęcałem moje całe dzieciństwo. Gdzieś na etapie przedszkonym rodzice zauważyli, że mnie ciągnie do tego. I tak naprawdę od pierwszej klasy szkoły podstawowej chodziłem na treningi. Tańczyłem przez 14 lat.

Wyczynowo ?

Tak wyczynowo i sportowo. To mnie mocno pochłaniało. Później też zacząłem uczyć tańca, i tak naprawdę jeśli nie trenowałem, to uczyłem innych.

Czyli poniekąd byleś samo wystarczalny.

I tak, i nie. Bo gdyby nie moja szkoła tańca, i gdyby nie Jarek Tomczewski, to pewnie bym nie był samowystarczalny.  Byłem samowystarczalny, dlatego że cały czas tańczyłem, a gdyby nie to, że Jarek dał mi taką możliwość to nie mógłbym tego robić. Myślałem, że będę to robić przez moje całe życie. Moja miłość do teatru pojawiła się w liceum. Tam spotkałem cudowną osobę, którą jest Ania Ciszowska, i to ona zaraziła mnie miłością do teatru. Miałem możliwość zrobienia z kolegami dwóch spektakli amatorskich, do których podeszliśmy bardzo poważnie. Z teatrem jeździliśmy również na różne festiwale i przeglądy teatrów. Pamiętam, że został nam przyznany tytuł najlepszego spektaklu w Łodzi co dało nam możliwość wystąpienia na Ogólnopolskim Forum Teatrów Szkolnych, który odbywał się w Poznaniu. My ten przegląd wygraliśmy. Dla mnie to było jak zdobycie Oscara, zdobycie szczytu. Coś, co dużo znaczyło.

A co jest teraz szczytem dla Ciebie ?


Chciałbym mieć przed sobą wyzwania i to duże. Mam tu na myśli pierwszoplanową rolę w filmie, bądź spektaklu. Zmierzenie się z trudnym materiałem, to jest mój szczyt, myślę, że jeszcze potrzebuję czasu do tego, żeby to osiągnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz