Sala wypełniona po brzegi. Nic dziwnego, to Och Teatr, a w
nim grany Mayday 2. W prawdzie, to kontynuacja historii. Mimo to, ja trochę na
opak wszelkim zasadom zaczynam swój zachwyt nad rzeczoną farsą dwadzieścia lat
później, bowiem taka przepaść czasowa dzieli obie historie
Z początku nie byłam przekonana, czy oby na pewno dobrze
robię oglądając sztukę na odwrót w niewłaściwej kolejności.
Teraz już po. Muszę
przyznać, że miałam więcej przyjemności, od audytora, który widział pierwszą
część. Więcej smaczków, więcej zagwoztek, oraz nieporównywalną dawkę śmiechu…
Tak, tak, to wszystko zalety tekstu Ray Cooney'a . Na szczęście, na tym się nie
kończy. Lista plusów, jest jeszcze bardzo, ale to bardzo długa.
Wielkie wejście nowych bohaterów tzn . „narybka” – Viki (Olga Sarzyńska) oraz Gavina
(Adam Serowaniec). Równocześnie wkraczają na scenę przy dźwiękach rytmicznego,
samego w sobie dającego pozytywną energie utworu Boney M daddy cool. Zakochani, podekscytowani , niczym motyle z
lekkością, i wdziękiem, młodzieńczym trzepotem biegną. Potem już oddzielnie, choć równocześnie, co chyba wymaga nie lada
zgrania. Każde na swojej połowie, bowiem przestrzeń ucharakteryzowana jest na
dwa oddzielne mieszkania. Przekazują swoim matkom wiadomość, o swoim
internetowym poznaniu. Oboje o tym samym nazwisku Mający ojców, których dane personalne w dziwny sposób są identyczne pod każdym względem: imion, wieku oraz zawodu. Przypadkiem wpadają na siebie w sieci pełnej miliona innych użytkowników.
I jak, to zwykle w farsach bywa owa nowina , powoduje nie lada zamieszania. Doszczętnie komplikuje w miarę uporządkowane życie Pana Smitha , który za wszelką cenę nie
chce dopuści do spotkania „dzieci”. Jak się sprawy potoczą, fabuła ukarze.
Mayday 2 warto zobaczyć. Wspaniałe aktorstwo. Z ogromnym
kunsztem wielu, aktorów którzy kreują swoich bohaterów przyciąga wzrok
audytora. Jako jednego, dla przykładu można podać Barcisia, który w spektaklu
wciela się w rolę lokatora, postawionego w niezbyt komfortowej sytuacji. Czy poradzi
sobie z problemem, który został mu dany w „prezencie? Na scenie jest niczym kolorowy ptak, zachwyca
warsztatem, oraz stylem bycia, sposobem mówienia.
Można by sypać przykładami. Piać z zachwytu, ale po co,
skoro czytelnik może sam zobaczyć. Ogromny ukłon w stronę Jandy za taką perełkę,
mistrzostwo. Wszystko dokładnie przemyślane począwszy od doboru zespołu,
scenografię, zagospodarowanie przestrzeni, skończywszy na doborze muzyki, która
wydawać by się mogła tłem mimo to jest istotna. Chapeau bas!
Polecam ! Ewelina Kowalczyk - Salon Kultury |
Czas trwania: 120 minut, 1 przerwa
Data premiery: 28 maja 2013
Tytuł oryginalny: Caught in the net
Autor: Ray Cooney
Przekład: Elżbieta Woźniak
Rezyseria: Krystyna Janda
Scenografia: Arkadiusz Kośmider
Kostiumy: Tomasz Ossoliński
Asystent scenografa: Małgorzata Domańska
Światło: Adam Kłosiński
Asystent reżysera i producent wykonawczy:Magdalena Kłosińska
Obsada:
MARY SMITH - Maria Seweryn/Monika Fronczek
BARBARA SMITH - Monika Fronczek/Małgorzata Klara
JOHN SMITH - Rafał Rutkowski
STANLEY GARDNER - Artur Barciś
TATA STANLEYA - Jerzy Łapiński/Stanisław Brudny
VICKI SMITH - Olga Sarzyńska/Justyna Schneider
GAVIN SMITH - Bartłomiej Firlet/Adam Serowaniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz