Płynie w niej
gruzińska krew, jednak ona nie do końca postrzega świat jak typowa dziewczyna z
Tibali. Może dlatego, że pół dotychczasowego życia spędziła w Polsce i USA. Tini Saralidze wprawdzie obecnie żyje na ojczystej ziemi, mimo to nie do końca zgadza
się z panującymi tam prawami.
- Do Gruzji wróciłam po kilkunastu latach nieobecności- Wspomina
Tini - Początki były trudne, ponieważ zapomniałam języka, musiałam nauczyć się go
niemal od samego początku. Ponadto wielu moich znajomych z dzieciństwa opuściło
kraj, lub założyło własne rodziny.
Trudno odbudowuje się kontakty, jeśli kogoś się nie widziało przez 10
lat. Na szczęście wyszłam na prostą. – podsumowuje Tini.
Warto wiedzieć, że ludzie żyjący w tamtejszym kraju, cenią sobie mocne
tradycje, rodzinę, i w pewien sposób są zależni od samych siebie zwłaszcza
kobiety od mężczyzn - panów domu. Tini, wymyka się tradycji otwiera na świat.
Wspólnie z koleżanką
zainicjowała projekt z muzyką klasyczną. Własnym sumptem nagrała teledysk,
który możemy podziwiać na yutube . Nini&Tini, bo pod taką nazwą działają (od
imion pianistek) , podbijają serca gruzińskiej publiczności. W zeszłym roku
zespół zagrał 10 koncertów. Każdy na swój sposób niósł z sobą wyjątkowe przeżycia artystyczno -duchowe.
Dzielimy się z państwem teledyskiem i życzymy powodzenia Nini&Tini. Niech muzyka, którą przekazują dociera w najodleglejsze zakątki świata!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz