Szaleństwo
walentynkowe już za nami, ale co nam szkodzi powspominać, zwłaszcza, że jest do
czego wracać. Wieczorną lutową porą przestrzeń Teatru Syrena wypełniła się po
brzegi. Wszyscy z zapartym tchem wyczekiwali gwizdy wieczoru Olgi Bończyk,
która w ten wyjątkowy dzień postanowiła zaprezentować swój album Piąta rano.
Fot. salonkultury |
Jak przystało na najprawdziwszą damę, artystka pojawiła
się w zjawiskowej, długiej pomarańczowej sukni. Za sprawą wdzięku, oraz talentu
porwała słuchaczy w świat muzycznych dźwięków. Aktorka rozpoczęła recital piosenką
Nie pożałuje pan . Komu dedykowała
piosenkę, tego nie wiemy, ale zapewne każdy siedzący pan na widowni marzył
skrycie w duchu, aby to do niego
wyśpiewywano słowa utworu. Kolejne
żywiołowe rytmy to doskonale znane fanom Bończyk Nie zatrzymuj się, które ubiegłego roku w czerwcu gościło podczas Festiwalu
Piosenki w Opolu.
Łagodne melodie płynęły w najodleglejsze zakątki teatralnej sali. Atmosfera sprzyjała, aby okazać komuś bliskiemu swoje uczucia, potrzymać
za rękę. Artystka wyśpiewując swoje piosenki przekonywała, że świat jest
największym cudem, że życie tak naprawdę zaczyna się po czterdziestce, i że
zawsze należy wchodzić na najwyższe szczyty. Wszystko to, we wspaniałych aranżacjach.
Co wrażliwsze osoby zapewne ujęła piosenka Moja
Mama, która dedykowana została nieżyjącym rodzicom aktorki. Wykonanie pełne
emocji, przy dźwiękach pianina. Słowa, jak i prawda przemawiająca przez
artystkę sprawiła, że po występie zapadła cisza, która nie mogła trwać długo. Zadbała o to sama dama wieczoru wciągając ludzi do wspólnego śpiewania w
najgorętszych rytmach wesołe lalalaj z utworu Samba przed rozdaniem nucił chyba
każdy.
Po koncertowych przeżyciach był czas na spotkanie z
artystką i nabycie płyty.
W koncercie prócz Olgi Bończyk wzięli udział :
Krzysztof Herdzin, Artur Lesicki, Andrzej Święs,
Cezary Konrad, Dariusz Plichta, Wiesław Wysocki, Robert Murakowski, Anna Ozner
i Olga Szomańska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz