Od niedawna kulinarna
pisarka, znana jako prezenterka telewizyjna, fascynatka podróży, mimo to
domatorka. Dzisiejszym gościem salonu kultury jest Anna Popek, która opowie nam
o swojej pracy, zainteresowaniach, oraz o książce, którą wydala wspólnie z
siostrą. Zapraszam do lektury.
Ewelina Kowalczyk:W
swojej biografii wspomina Pani czasy dzieciństwa, wydaje się ono dziecięcą
sielanką, z drugiej strony przywołuje Pani postać dziadka Józefa , którego
wszyscy się bali, dlaczego, co miał w sobie takiego?
Anna Popek: Może nie tyle się bali, co czuli respekt. Dziadek był osobą z poczuciem humoru, zawsze wiedział
czego chce, natomiast nie lubił kiedy mu się przeszkadzało. Zaś dzieci mają to
do siebie, że co chwila czegoś chcą, więc gdy za dużo było bodźców to dziadek
stawał się srogi, demonstrując to że jest zdenerwowany wychodząc. W domu na
szczęście rządziła babcia Małgosia, która znała sposoby na dziadka i doskonale
wiedziała jak go udobruchać.
Ukończyła Pani polonistykę,
pracowała Pani w Katowicach, następnie we Wrocławiu jak wspomina Pani swoje
początki?
Jeden wielki stres. Nie byłam osobą pewną siebie. Kiedy
zaczynałam pracę w
telewizji, a było to prawie
20 lat temu trudno było zaaklimatyzować
się w zespole. Od nowych wymagano pracowitości, elastycznego czasu pracy( montaże o 4 rano np) i
determinacji. Trzeba było udowodnić,
że jest się dobrym i ze
jest się osoba godną zaufania.
Chyba ten świat:
telewizji, artystów, to jest taka „wielka rodzina” gdzie każdy, każdego kiedyś
gdzieś spotkał, poznał…
Owszem, to
jest rodzaj grupy ludzi znających się w
jakiś sposób, ale rodzina to za dużo powiedziane. Sam fakt występowania
w jednym programie nie daje jakiejś specjalnej więzi. Trzeba skupić na kimś
uwagę, chwilkę z nim porozmawiać, powiedzieć coś o sobie, pójść na spektakl w
którym ten ktoś gra, przeczytać książkę, której jest autorem. Uważam, że
obowiązkiem dziennikarza zajmującego się m.in.kulturą
tak jak to jest w moim przypadku,
jest chodzić na tego typu
wydarzenia. Lubię to
zresztą. Czasami rzeczywiście udaje sie w tym pędzie i zgiełku kogoś szczerze
polubić. Mam kilka takich znajomości.
Dużo Pani podróżuje parę
tygodni temu odwiedziła Pani Legnicę. Co
tam się działo?
Od kilku lat w Legnicy i w
okolicznych miejscowościach organizowany jest festiwal romansu
polsko-rosyjskiego którego patronką była Lidia Nowikowa, czyli bohaterka
filmu Mała Moskwa. Część koncertów odbywała się w restauracji mała Moskwa, w
której czuje się klimat tamtejszego filmu ponieważ na ścianach widnieją plakaty
z filmu. Artyści , którzy przyjechali z dawnego związku radzieckiego: Białorusi,
Ukrainy, Moskwy, i dwaj znakomici
polscy artyści-
Stanisław Górka i Wiesław Bednarek dali wspaniały koncert.
Śpiewano może Demarczyk?
Nie, nie to były ballady i romanse autentycznie rosyjskie.
Przepięknie zaśpiewane, ci artyści mają taką rzewność, słodycz w glosie. W
każdym z miejsc: Prochowicach, Grodźcu i Legnicy w których graliśmy nie obyło się od braw oraz
bisów na stojąco. Bardzo cieszę się, że mogłam w takim czymś uczestniczyć…
Kultura to bardzo
szeroki obszar, co tak najbardziej Pani ceni sobie w niej: teatr, muzykę, książkę?
Teatrem jak na razie jestem rozczarowana. Reżyserzy
poszukując odpowiedniej formy zatracili resztki rozumu i sensu . Owszem jest kilka dobrych
scen np. Teatr Współczesny, czy teatr Studio
ostatnio bardzo miły zaskoczeniem była dla mnie Zemsta w Teatrze Polskich.
Ale często zdarza mi się, że
wychodzę w pierwszej przerwie, gdyż nie jestem wstanie zdzierżyć
nagromadzenia banału.
Uwielbiam książki ponieważ wszędzie można je zabrać, są najłatwiejsze w "obsłudze". Mimo
swojej pracy staram się żyć normalnie: prowadzić dom dla swoich córek, robić
zakupy na targu, piec ciasto…
Jak to pogodzić?
Bardzo selektywnie wybieram różne rzeczy. Wracając jeszcze do
kultury -ostatnio
chętnie słucham muzyki zespołu Romano Suno, który
poznałam podczas festiwalu Muzyki i Kultury Romów w Ciechocinku. Ostatnio zadurzyłam się w romansach rosyjskich śpiewanych przez Wiesława Bednarka. Te spotkania z ludźmi
kultury są bardzo inspirujące, fascynujące.
Podczas swojej Pracy
spotyka Pani różnych ludzi, często z różnymi historiami. Jak Pani sobie
radzi z zadawaniem pytań kiedy
przedmiotem rozmowy jest trudna historia ?
Myślę, że na człowieka trzeba patrzeć z miłością nie mówię,
aby od razu zakochiwać się w swoich rozmówcach , ale pomyśleć sobie jak patrzyła
matka, kiedy to dziecko się urodziło . Każdy rozmówca ma albo miał matkę, która go kiedyś
kochała. Myślę, że najlepsze rozmowy są takie, kiedy siada się z kimś akceptując
tą osobę i kiedy naprawdę chcemy się dowiedzieć o co chodzi, tak po prostu. Nie
możemy budować barier, przecież każdy z
nas czuje tak samo..
Pani jest bardzo zaangażowaną
osobą charytatywnie.
No tak, ostatnio nawet próbowałam to sobie jakoś
uporządkować. W maju zawsze spotykam się z Anią Dymną, aby poprowadzić półfinały
festiwalu zaczarowanej piosenki, bardzo lubię i wspieram fundacje Andrzeja
Brandshtetera "Pro Artis",
która opiekuje się fantastycznymi artystami, 30 sierpnia mieli swój koncert w Warszawie,
który również miałam przyjemność prowadzić. Tam są naprawdę ogromne talenty i to wielka radość móc z nimi przebywać.
Pomagam również stowarzyszeniu świętego Celestyna . Bardzo dużo pracuje z Akademią
Rozwoju Filantropii, ale tak najbardziej zaangażowałam
się w pracę w Fundacji
Dzieciom Zdążyć z Pomocą, która zbiera pieniądze na konkretne przypadki dzieci z porażeniem mózgowym.
Czy takie działania
pomagają gwieździe celebrycie ?
Myślę, że pomoc innym pomaga najbardziej nam samym. Widzimy swoje życie, sukcesy i porażki
w innej perspektywie. Kiedy ktoś
prosi mnie o pomoc, to
zazwyczaj- w miarę swoich możliwości staram się na prośbę spełnić. Nigdy nie zastanawiałam się, która fundacja ma większe znaczenie, czy która się
lepiej kojarzy. Pamiętam,
że kiedyś jeden z popularnych tygodników poprosił mnie, abym wystąpiła na
okładce z
dzieckiem z zespołem Downa.
Naturalnie się zgodziłam. Okazało się później, że to wcale
ni było tak oczywiste. Niektórzy odmówili, bo nie chcieli się źle kojarzyć.
Wracając do wizerunku myślę,
że to działania charytatywne
mogą pomóc pod warunkiem, że szczerze się w nie angażujemy. Każdy fałsz bowiem
jest widoczny.
Co ceni sobie Pani w
ludziach?
Inteligencję, poczucie humoru dobroć. Unikam osób które są
złe z natury, to bardzo
męczy.
Pracuje Pani w
telewizji, radiu, gdzie czuje Pani się lepiej ?
Przed mikrofonem w radio jest o tyle dobrze, że mogę zadecydować z kim i o czym rozmawiam.
Jakie miejsca w Polce
zasługują na uwagę ?
Lubię województwo świętokrzyskie ze względu na walory
historyczne, lubię
lubelszczyzne i oczywiście mój rodzinny Śląsk. Polska jest bardzo
różnorodna i przez to
piękna.
Kiedy przyjechała Pani do Warszawy
pierwszy raz, nie bała się Pani, jak da
sobie tutaj radę?
Na początku bałam się samochodem jeździć po Warszawie,
uważałam, że to jest śmiertelnie niebezpieczne i tak naprawdę poruszałam się za
azymut biorąc pałac kultury. Na szczęście trafiłam na bardzo życzliwych
ludzi w redakcji Panoramy, która obalała
w tamtym czasie mit że telewizja, to jest gniazdo żmij. Myślę ze jak przyjeżdża
się do wielkiego miasta, to nie należy się chować ,zamykać raczej trzeba korzystać z jego bogactwa.
Niedawno swoją
premierę miała Pani książka z przepisami którą stworzyła pani wspólnie z
siostrą. Jak współpracowało się z rodziną?
Moja siostra jest osobą bardzo pracowitą i doskonale zorganizowaną.
Nasz projekt polegał na tym aby pokazać że rodzina jest najważniejsza, a prowadzenie domu może byc
przyjemne i "apetyczne". Nie chcę, aby to brzmiało jak banał, ale to tak jest, że w życiu można liczyć
na rodzinę, jeśli tylko dobrze się ją traktuje. A
najlepiej dba się o domowników, kiedy się ich karmi, rozmawia z nimi, spędza wspólnie
wieczory.
Jest Pani domatorką,
jak spędza Pani wolny czas właśnie w swoim domowym zaciszu?
Lubię leżeć, książki czytać, robić porządki w szafie. Lubię także aktywnie
spędzać czas. Dla mnie wypoczynek nie oznacza jakichś dalekich wyjazdów, choć od czasu do czasu i takie
lubię.
W porządkach jest Pani
pedantyczna?
Nie, ale pilnuję tego, aby w
domu było posprzątane.. W swoim zawodzie często muszę się przebierać, zmieniać stroje , czasem kilka
razy dziennie. Dbałość o swoje otoczenie
ułatwia mi życie.
Telewizja się zmienia,
kiedyś była dość sztywna, czy ktoś na czas wizji pomaga Pani dobierać ubiór?
Mamy stylistkę Vigannę Papinę, oraz
Marcina Dąbrowskiego, którzy
wypożyczają nam ubrania na program. Natomiast na imprezy popołudniowe ubiera mnie Prinii, która jest bardzo
nowoczesna, posiada świeże spojrzenie na modę, proponuje mi ubrania których często gęsto nie odważyłabym
się na siebie założyć, a mimo
to wyglądają rewelacyjnie. Warto sobie od czasu do czasu zrobić taką lekcję
stylu z kimś trochę młodszym i poczuć się bardziej nowocześnie.
Lubi Pani modę?
Nie, nie jestem taką fascynatką, która siedzi i przegląda co tam
się w niej dzieje. najbardziej lubię modę lat dwudziestych piękne kreacje
artdeco, lubię zdjęcia z tamtych czasów, wtedy moda miała zupełnie inny wymiar,
teraz liczy się to, aby coś dobrze sprzedać . Zaś dziś obserwujemy mało
grzeczną manierę publicznego oceniania
strojów znanych osób.
Mamy jesień już taką
bardzo zawansowaną, jakie smaki jesieni lubi Pani najbardziej?
Może najpierw co lubię w jesieni, uwielbiam spacerować po
parku szurając pod stopami liśćmi, a smaki hm to pierogi, zrazy wołowe ,dziczyzna
i szarlotka..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz