Krystyna Janda- Wywiad

Jubileusz piętnastolecia Teatru Polonia stał się doskonałą okazją do spotkania z Panią Krystyną Jandą. Aktorka, a także Prezes Fundacji Krys...

14 lis 2013

Anna Popek- „Każdy z nas czuje tak samo”



Od niedawna kulinarna pisarka, znana jako prezenterka telewizyjna, fascynatka podróży, mimo to domatorka. Dzisiejszym gościem salonu kultury jest Anna Popek, która opowie nam o swojej pracy, zainteresowaniach, oraz o książce, którą wydala wspólnie z siostrą. Zapraszam do lektury. 


Ewelina Kowalczyk:W swojej biografii wspomina Pani czasy dzieciństwa, wydaje się ono dziecięcą sielanką, z drugiej strony przywołuje Pani postać dziadka Józefa , którego wszyscy się bali, dlaczego, co miał w sobie takiego? 

Anna Popek: Może nie tyle  się bali, co  czuli respekt. Dziadek był  osobą z poczuciem humoru, zawsze wiedział czego chce, natomiast nie lubił kiedy mu się przeszkadzało. Zaś dzieci mają to do siebie, że co chwila czegoś chcą, więc gdy za dużo było bodźców to dziadek stawał się srogi, demonstrując to że jest zdenerwowany wychodząc. W domu na szczęście rządziła babcia Małgosia, która znała sposoby na dziadka i doskonale wiedziała jak go udobruchać. 

Ukończyła Pani polonistykę, pracowała Pani w Katowicach, następnie we Wrocławiu jak wspomina Pani swoje początki?

Jeden wielki stres. Nie byłam osobą pewną siebie. Kiedy zaczynałam pracę w telewizji, a było to prawie 20 lat temu  trudno było zaaklimatyzować się w zespole. Od nowych wymagano pracowitości, elastycznego czasu pracy( montaże o 4 rano np) i determinacji. Trzeba było  udowodnić, że jest się dobrym i ze jest się osoba godną zaufania

Chyba ten świat: telewizji, artystów, to jest taka „wielka rodzina” gdzie każdy, każdego kiedyś gdzieś spotkał, poznał…

Owszem, to jest rodzaj grupy ludzi znających  się w jakiś sposób, ale rodzina to za dużo powiedziane. Sam fakt występowania w jednym programie nie daje jakiejś specjalnej więzi. Trzeba skupić na kimś uwagę, chwilkę z nim porozmawiać, powiedzieć coś o sobie, pójść na spektakl w którym ten ktoś gra, przeczytać książkę, której jest autorem. Uważam, że obowiązkiem dziennikarza zajmującego się m.in.kulturą tak jak to jest w moim przypadku, jest  chodzić na tego typu wydarzenia. Lubię to zresztą. Czasami rzeczywiście udaje sie w tym pędzie i zgiełku kogoś szczerze polubić. Mam kilka takich znajomości. 

Dużo Pani podróżuje parę tygodni temu odwiedziła Pani  Legnicę. Co tam się działo?

 Od kilku lat w Legnicy i w okolicznych miejscowościach organizowany jest festiwal romansu polsko-rosyjskiego którego patronką była Lidia Nowikowa, czyli bohaterka filmu Mała Moskwa. Część koncertów odbywała się w restauracji mała Moskwa, w której czuje się klimat tamtejszego filmu ponieważ na ścianach widnieją plakaty z filmu. Artyści , którzy przyjechali z dawnego związku radzieckiego: Białorusi, Ukrainy, Moskwy, i dwaj znakomici polscy artyści- Stanisław Górka i  Wiesław Bednarek  dali wspaniały koncert.

Śpiewano może Demarczyk? 

Nie, nie to były ballady i romanse autentycznie rosyjskie. Przepięknie zaśpiewane, ci artyści mają taką rzewność, słodycz w glosie. W każdym z miejsc: Prochowicach, Grodźcu i Legnicy  w których graliśmy nie obyło się od braw oraz bisów na stojąco. Bardzo cieszę się, że mogłam w takim czymś uczestniczyć… 

Kultura to bardzo szeroki obszar, co tak najbardziej Pani ceni sobie w niej: teatr, muzykę, książkę?

Teatrem jak na razie jestem rozczarowana. Reżyserzy poszukując odpowiedniej formy zatracili resztki rozumu i sensu . Owszem jest kilka  dobrych scen np. Teatr Współczesny, czy teatr Studio ostatnio bardzo miły zaskoczeniem była dla mnie Zemsta w Teatrze Polskich. Ale często zdarza mi się, że wychodzę w pierwszej przerwie, gdyż nie jestem wstanie zdzierżyć nagromadzenia banału. Uwielbiam książki ponieważ wszędzie można je zabrać, są najłatwiejsze w "obsłudze". Mimo swojej pracy staram się żyć normalnie: prowadzić dom dla swoich córek, robić zakupy na targu, piec ciasto…

Jak to pogodzić?

Bardzo selektywnie wybieram różne rzeczy. Wracając jeszcze do kultury -ostatnio chętnie słucham muzyki zespołu Romano Suno, który poznałam  podczas festiwalu Muzyki i Kultury Romów w Ciechocinku. Ostatnio  zadurzyłam się w romansach rosyjskich śpiewanych przez   Wiesława Bednarka. Te spotkania z ludźmi kultury są bardzo inspirujące, fascynujące. 

Podczas swojej Pracy spotyka Pani różnych ludzi, często z różnymi historiami. Jak Pani sobie radzi  z zadawaniem pytań kiedy przedmiotem rozmowy jest trudna historia ?

Myślę, że na człowieka trzeba patrzeć z miłością nie mówię, aby od razu zakochiwać się w swoich rozmówcach , ale pomyśleć sobie jak patrzyła matka, kiedy to dziecko się urodziło . Każdy rozmówca ma albo miał matkę, która go kiedyś kochała. Myślę, że najlepsze rozmowy są takie, kiedy siada się z kimś akceptując tą osobę i kiedy naprawdę chcemy się dowiedzieć o co chodzi, tak po prostu. Nie możemy budować barier,  przecież każdy z nas czuje tak samo..

Pani jest bardzo zaangażowaną osobą charytatywnie.

No tak, ostatnio nawet próbowałam to sobie jakoś uporządkować. W maju zawsze spotykam się z Anią Dymną, aby poprowadzić półfinały festiwalu zaczarowanej piosenki, bardzo lubię i wspieram fundacje Andrzeja Brandshtetera  "Pro Artis", która opiekuje się fantastycznymi artystami,  30 sierpnia mieli swój koncert w Warszawie, który również miałam przyjemność prowadzić. Tam są naprawdę ogromne talenty i  to wielka radość móc z nimi przebywać. Pomagam również stowarzyszeniu świętego Celestyna . Bardzo dużo pracuje z Akademią  Rozwoju Filantropii, ale tak najbardziej zaangażowałam się w pracę w Fundacji Dzieciom Zdążyć z Pomocą, która zbiera pieniądze na konkretne przypadki dzieci z porażeniem mózgowym

Czy takie działania pomagają gwieździe celebrycie ?

Myślę, że  pomoc innym pomaga najbardziej nam  samym. Widzimy swoje życie, sukcesy i porażki w innej perspektywie.  Kiedy ktoś prosi mnie o pomoc, to zazwyczaj- w miarę swoich możliwości staram się na prośbę spełnić.  Nigdy nie zastanawiałam się, która  fundacja ma większe znaczenie, czy która się lepiej kojarzy. Pamiętam, że kiedyś  jeden z popularnych tygodników poprosił mnie, abym wystąpiła na okładce  z dzieckiem z zespołem Downa. Naturalnie się  zgodziłam. Okazało się później, że to wcale ni było tak oczywiste. Niektórzy odmówili, bo nie chcieli się źle kojarzyć. Wracając do wizerunku myślę, że to działania charytatywne mogą pomóc pod warunkiem, że szczerze się w nie angażujemy. Każdy fałsz bowiem jest widoczny. 

Co ceni sobie Pani w ludziach?

Inteligencję, poczucie humoru dobroć. Unikam osób które są złe z natury, to bardzo męczy

Pracuje Pani w telewizji, radiu, gdzie czuje Pani się lepiej ?

Przed mikrofonem  w radio jest o tyle dobrze, że mogę  zadecydować z kim i o czym rozmawiam.
 
Jakie miejsca w Polce zasługują na uwagę ? 

Lubię województwo świętokrzyskie ze względu na walory historyczne, lubię lubelszczyzne i oczywiście mój rodzinny Śląsk. Polska jest bardzo różnorodna  i przez to piękna. 

Kiedy przyjechała Pani do Warszawy pierwszy raz, nie bała się Pani, jak da sobie tutaj radę?

Na początku bałam się samochodem jeździć po Warszawie, uważałam, że to jest śmiertelnie niebezpieczne i tak naprawdę poruszałam się za azymut biorąc pałac kultury. Na szczęście trafiłam na bardzo życzliwych ludzi  w redakcji Panoramy, która obalała w tamtym czasie mit że telewizja, to jest gniazdo żmij. Myślę ze jak przyjeżdża się do wielkiego miasta, to nie należy się chować ,zamykać  raczej trzeba korzystać z jego bogactwa. 

Niedawno swoją premierę miała Pani książka z przepisami którą stworzyła pani wspólnie z siostrą. Jak współpracowało się z rodziną? 

Moja siostra jest osobą bardzo pracowitą i doskonale zorganizowaną. Nasz projekt polegał na tym aby pokazać że rodzina jest najważniejsza, a prowadzenie domu może byc przyjemne i "apetyczne". Nie chcę, aby to brzmiało jak banał, ale to tak jest, że w życiu można liczyć na rodzinę, jeśli tylko dobrze się ją traktuje. A najlepiej dba się o domowników, kiedy się ich karmi, rozmawia z nimi, spędza wspólnie wieczory. 

Jest Pani domatorką, jak spędza Pani wolny czas właśnie w swoim domowym zaciszu? 

Lubię leżeć, książki czytać, robić porządki w szafie. Lubię także aktywnie spędzać czas. Dla mnie wypoczynek nie oznacza jakichś  dalekich wyjazdów, choć od czasu do czasu i takie lubię

W porządkach jest Pani pedantyczna?

Nie, ale pilnuję tego, aby w domu było posprzątane.. W swoim zawodzie często muszę się przebierać, zmieniać stroje , czasem kilka razy  dziennie. Dbałość o swoje otoczenie ułatwia mi życie. 
 
Telewizja się zmienia, kiedyś była dość sztywna, czy ktoś na czas wizji pomaga Pani dobierać ubiór?

Mamy stylistkę Vigannę Papinę, oraz Marcina Dąbrowskiego, którzy wypożyczają nam  ubrania na program. Natomiast na  imprezy popołudniowe ubiera mnie Prinii, która jest bardzo nowoczesna, posiada świeże spojrzenie na modę, proponuje mi ubrania których często gęsto nie odważyłabym się na siebie założyć, a mimo to wyglądają rewelacyjnie. Warto sobie od czasu do czasu zrobić taką lekcję stylu z kimś trochę młodszym i poczuć się bardziej nowocześnie. 

Lubi Pani modę?

Nie, nie jestem taką fascynatką, która siedzi i przegląda co tam się w niej dzieje. najbardziej lubię modę lat dwudziestych piękne kreacje artdeco, lubię zdjęcia z tamtych czasów, wtedy moda miała zupełnie inny wymiar, teraz liczy się to, aby coś dobrze sprzedać . Zaś dziś obserwujemy mało grzeczną manierę publicznego oceniania  strojów znanych osób.

Mamy jesień już taką bardzo zawansowaną, jakie smaki jesieni lubi Pani najbardziej?

Może najpierw co lubię w jesieni, uwielbiam spacerować po parku szurając pod stopami liśćmi, a smaki hm to pierogi, zrazy wołowe ,dziczyzna i  szarlotka..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz